Motto – jedna z piosenek Jaromira Nohavicy, sami sprawdźcie która pasuje. Pływamy po różnych ciekach i akwenach, jak długo są wolne od lodu. Maciek zaproponował(a miewa pomysły), żeby „klubową wiosnę” powitać na Łynie , tyle że miejscem startu ma być Ruś. Na trasie dołączymy do kajakarzy z Akademickiego Klubu Turystycznego i do płetwonurków płynących pod banderą Akademickiego Klubu Płetwonurków „Skorpena” . Zaczęło się pięknie, autobusem miejskim dojechaliśmy do Bartąga. Potem wspaniały spacer Rusi, po drodze podziwialiśmy krajobraz i budzącą się wiosnę. W Rusi czekał nas sympatyczny kolega Krzysztof z Dywit – przywiózł nam kajaki. Tradycyjna odprawa i przygotowanie sprzętu. Dział Promocji ze Starostwa Powiatowego w Olszynie sprawił nam małą i miłą niespodziankę, dostaliśmy foldery z nowymi stanicami wodnymi na Łynie. Na pewno z nich skorzystamy. Spływ był piękny, różnorodność, która tworzy grupę. Płynęła ośmioletnia Zosia ze swoim dziadkiem Heńkiem, para studentów, kilkoro urzędników, stypendysta ZUS. Na trasie tempo mieliśmy bardzo turystyczne, a po co nam wyścigi? Nie musimy być w określonym miejscu w określonym czasie. Dawno nie byłem na tak radosnym spływie.Do płetwonurków dotarliśmy, gdy byli już na lądzie za Mostem Jana. Koło zamku zakończyliśmy spływ. Potem rodzinne spotkanie „u Bożeny i Janka”, dziękujemy. Teraz odrobina prywaty. W czwartek trafiłem do Szpitala Miejskiego, wyszedłem we wtorek. Do domu wracałem taksówką. Zagadałem pana taksówkarza: No widzi pan, w sobotę pod tym mostem płynąłem kajakiem i witałem wiosnę. Teraz „górą” wiezie mnie pan ze szpitala. Taksówkarz odrzekł spokojnie, toż to dopiero początek kwietnia – jeszcze zrobimy swoje.

I słusznie.

© Andrzej Przybylski