Zima minęła, trudno . Bieganie na nartach i jazda na łyżwach też ma swój urok. W zimowe wieczory wymyśliliśmy sobie że zrobimy przymiarkę do „spływów pruskich”. Wybór padł na Klewki, jako miejsce startu. Szukając dogodnego miejsca na start, skontaktowaliśmy się z sołtysem wsi Klewki Panem Jerzym Pykało. Okazało się, że Pan Jerzy jest wspaniałym społecznikiem, mało takich dziś. Przygotowywał się do obchodów rocznicy lokalizacji Klewek, spytał czy nasz spływ może być częścią święta. Oczywiście ,wspólny trud ma sens.
W dniu spływu przy brzegu jeziora Linowskiego pojawiła się silna grupa kajakarzy. Kajaki przywiózł „sam prezes” Oddziału PTTK Marian Jurak. Czekał na nas Pan Jerzy, powitał serdecznie całą grupę i opowiedział historię Klewek. Potem nastąpiła tradycyjna odprawa przed spływem i wodowanie kajaków. Pogoda była raczej jesienna, ale humory znakomite. Ruszyliśmy! Struga łącząca jezioro Linowskie z jeziorem Klebarkim ma swój niepowtarzalny urok. Wymaga zwiększonej uwagi i dobrej współpracy osady kajaka, ale za to są piękne widoki pałacu w parku oraz kościoła. Bezkolizyjnie przepłynęliśmy pod torami kolejowymi i pod ruchliwą „szosą szczytnowską”. Dokonując objazdu trasy rozmawiałem z mieszkańcami Klewek. Dowiedziałem się, że przed wojną struga nosiła nazwę Kanału Barbary. Coś nowego, warto sprawdzić. Przy ujściu do jeziora Klebarskiego zobaczyliśmy żeremia bobrów, miło że wracają w swoje dawne strony. Przed nami pojawiła się piękna panorama Klebarka Wielkiego oraz wyspy na której gniazdują czaple i kormorany. Zrobiliśmy krótki odpoczynek – bardziej dla przypomnienia historii wsi, niż dla zdrowia. Nie samym wiosłowaniem człowiek żyje. Dziwne czasy nastały, ludzie oglądają takie widoki „w telewizorze” oraz w internecie, zmieniając pilotem kanały/strony przyrodnicze. Zdecydowanie wolimy to samo, ale z kajaka. Odległość do centrum Olsztyna naprawdę niewielka. Na trasie czekała na nas ciekawostka, skrzyżowanie cieków wodnych w Silicach. Znaliśmy to rozwiązanie z wycieczek pieszych i rowerowych, teraz mieliśmy kajakowy punkt widzenia. Pojawił się motyw ekologiczny, rozlewisko w Bogdanach, „raj dla ptactwa wszelakiego”. Swego czasu w okolicach wsi Bogdany olsztyńscy archeolodzy prowadzili swoje badania. My mieliśmy kolejne miejsce związane z osadnictwem pruskim. Pogoda zaczęła się zmieniać, jej sprawa. Niebo się zachmurzyło, zwiększyła się siła wiatru. Przepływaliśmy przez dwa jeziora Umląg i Kiermas, piękne krajobrazy ale na otwartej przestrzeni wiatr miał się gdzie rozpędzić. Do Barczewa dopłynęliśmy szczęśliwie, bez deszczu i niepotrzebnych wywrotek. Nastąpiło klarowanie sprzętu, kajaki muszą być czyste i sprawne – dla następnej grupy. Zgodnie z założeniami zwiedzanie miasta zostawiliśmy na inny spływ. Zmienimy proporcje, trochę mniej pływania, a więcej zwiedzania. Historia Barczewa jest zbyt bogata i ciekawa żeby ją „zaliczać” w tempie ekspresowym. Uczestnikom spływu dziękujemy za wytrwałość i za humory kiedy bardziej dmuchało, Oddziałowi PTTK za kajaki. Na starcie umówiliśmy się z panem Jerzym, że opowiemy jak się udał spływ. Z powodu nieobecności Komandora Klubu na spływie z przyczyn zdrowotnych zdjęcia zrobił Jan Nowak, oraz pozostali klubowicze. Nasze wrażenia oraz zdjęcia nagrał na płytę CD i wręczyliśmy panu sołtysowi. Mieszkańcom Klewek i Klebarka Wielkiego życzymy wspólnego zagospodarowania tej trasy, naprawdę warto. Może wypali jakiś wielobój kajakowo-historyczno-ekologiczny? Powodzenia .

(C) Andrzej Przybylski