O Marcinkowie i okolicznych trasach rowerowych pisał w swoim przewodniku Mieczysław Orłowicz. Swego czasu rozmawiałem Maćkiem, komandorem naszego klubu, o wycieczce rowerowej w okolice Purdy i Pasymia. Piękne krajobrazy, dużo lasów, ciekawa historia oraz mnóstwo wody. Chcieliśmy „rozpoznać teren” pod kątem naszych wypraw kajakowych i żeglarskich. Podobnie jak Mieczysław Orłowicz dojechaliśmy pociągiem do Marcinkowa, na stacji przesiedliśmy się na nasze rowery. Szosą pojechaliśmy do Purdy, miejsca oficjalnego startu wycieczki. Poświęciliśmy trochę czasu na zwiedzanie miejscowości. Naprawdę długa i ciekawa historia. W kościele można prześledzić historię Warmii. Jeden z ołtarzy jest ołtarz myśliwski. Po plebiscycie, we wsi powstała polska szkoła. Ruszyliśmy dalej nad jezioro Kemno.

Trudno po nim żeglować, ale jest bardzo ciekawe przyrodniczo. Następnie pojechaliśmy przywitać się z jeziorem Serwent, piękne jezioro, 4,5 km długości, w najszerszym miejscu jeden kilometr, dwie wyspy. W całości otoczone lasem. W pobliżu południowego brzegu znajduje się bunkier piechoty, nie omieszkaliśmy zwiedzić. Następnym jeziorem jest Dłużek, też wspaniale położone w lesie. Miedzy Serwentem, a Dłużkiem przebiegał fragment granicy Warmii i Mazur. My, bez paszportów przekroczyliśmy granicę i pojechaliśmy do Rudzisk Pasymskich. Przed wojną znany ośrodek turystyczny. W 1927 roku wybudowano skocznie narciarską i tor saneczkowy. Trudno uwierzyć, ale było to centrum sportów zimowych. Zobaczyliśmy pozostałe ślady – wiedzieliśmy gdzie ich szukać. Po wojnie w Rudziskach Pasymskich mieścił się Uniwersytet Mazurski, prowadzony przez Karola Małłka. Tutaj Hubert Wagner szlifował formę naszych siatkarzy, zaowocowało to złotym medalem na olimpiadzie w Montrealu.

Między Pasymiem a Rudziskami  pływały dwa stateczki pasażerskie – regularna linia. Na razie miejscowość czasy świetności ma za sobą. My wierzymy w miejscowych działaczy i gospodarzy terenu. Zgodnie  z wodniacką tradycją „wzięliśmy kąpiel”, tym razem w Kalwie. Odświeżeni pojechaliśmy dalej. Jezioro jest duże, ma rozwiniętą linię  brzegową. Szlak dobrze oznakowany, teren urozmaicony – doskonała trasa nawet dla początkujących i „małych” cyklistów.

W Krzywonodze zrobiliśmy postój na posiłek. Dalsza jazda to już był luksus. Nowa lokalna szosa, piękny asfalt. Minęliśmy Michałki i dalej do Tylkowa. Zatrzymaliśmy nad strugą, przy moście. Jest tam tablica poświęcona Janowi Pawłowi II. Ostatni odcinek trasy to Tylkowo – Pasym. Tutaj ukłon w stronę gospodarzy Pasymia. Do miasta można dojechać ścieżką rowerową. Na koniec wiadomość kulturalna. W letnie sobotnie wieczory, w Pasymiu odbywają się koncerty muzyki organowej i kameralnej. W tym roku już XVII raz. Kto nam zabroni zakończyć wycieczkę rowerową, taką historyczno – przyrodniczą, wysłuchaniem koncertu? Ze swojego doświadczenia wiem, że „cykliści” też są mile widziani. Z Maćkiem jechaliśmy w środku tygodnia. Wszystko przed nami. Nowe szlaki rowerowe, kajakowe, żeglarskie, wszelkie koncerty…. Turystom życzymy tego samego. Gminom Purda i Pasym wspólnego zagospodarowania tak pięknej trasy. To się musi udać. My do Olsztyna wróciliśmy pociągiem. Zgodnie z tradycją, o której na początku opowiadania.

(C) Andrzej Przybylski